piątek, 6 marca 2015

Jak się uczyć słówek


Jednym z moich dawnych kompleksów była nieznajomość języka angielskiego. W tamtym czasie byłam także mistrzynią w porównywaniu się z innymi, więc wydawało mi się, że wszyscy idealnie znają angielski, tylko nie ja. Na szczęście pewnego pięknego dnia postanowiłam coś z tym zrobić. Zazdrość stała się więc pozytywnym impulsem do zmiany.

Słówka

Gramatyka nie jest tak ważna, jak słownictwo. Z prostej przyczyny - bez znajomości zasad gramatycznych jakoś się dogadamy w obcym języku, ale bez słówek - ni w ząb nie damy rady.

Języka angielskiego uczyłam się jako dziecko, a potem przez 10 lat niczego nie robiłam, aby kontynuować przerwaną naukę. W końcu zaczęło mnie to uwierać i stało się moim kompleksem, ponieważ wydawało mi się, że wszyscy wokoło znają angielski. Bardzo się myliłam co do tego ostatniego, ponieważ wiele osób twierdzi, że zna angielski i są to z reguły osoby, które nie mogą się pochwalić zbyt dużymi osiągnięciami w tym zakresie. Jednakże wstyd stał się w moim przypadku bodźcem, dzięki któremu wzięłam sprawy w swoje ręce i zapisałam się do szkoły językowej. Jeżeli komuś się wydaje, że samo uczestnictwo w zajęciach i odrabianie zadań domowych pozwolą nauczyć się języka obcego, to grubo się myli. Nawet geniusz musi wykazać się pewnymi działaniami, które pozwolą osiągnąć cel. Główne zadania stanowi właśnie nauka słownictwa, pochodzącego z różnych źródeł, np. z podręcznika, którego używa lektor.


Zeszyt słówek

Pierwszą z metod, które przetestowałam, kiedy w końcu do mnie dotarło, że trzeba włożyć trochę wysiłku w naukę i poświęcić czas wolny, było założenie zeszytu słówek, w którym zapisywałam wszystkie nowe słówka i sformułowania. Najpierw uczyłam się 10 słówek dziennie, a jednocześnie powtarzałam wszystkie poprzednie. Po jakimś czasie okazało się to bardzo czasochłonne, gdyż same powtórki zajmowały wiele czasu. Potem zaczęłam uczyć się wg schematu: 10 nowych słówek dziennie, powtórka tych słówek po 24 godzinach, następnie po tygodniu, po miesiącu, po pół roku. Sama metoda nie była zła. Problem w tym, że ciężko jest pilnować tego wszystkiego, zaznaczać w zeszycie, a później się w tym połapać.

Pytacz-master

O ile dobrze pamiętam, kolejną próbą był pytacz-master - darmowy program, który można znaleźć w Internecie. Sam program nie był może zły, ale bardzo ubogi, a wręcz nieczytalny, i jakoś szybko się do niego zniechęciłam.

Metoda Tony'ego Buzana

Próbowałam również czegoś zupełnie innego, a mianowicie kojarzenia słówek z innymi podobnie brzmiącymi wg metody Tony'ego Buzana. Może jestem za mało kreatywna, ale wielokrotnie miałam problem z wymyślaniem takich skojarzeń. Tworzenie dziwacznych lub śmiesznych historii z udziałem tych słów wcale nie pomagało mi ich zapamiętać. Zdecydowanie ta metoda do mnie nie przemówiła.

Rosyjski przydał się w Algierii w 2013 roku

Od fiszek do fiszkoteki

W końcu gdzieś w necie wyczytałam o fiszkach i zaczęłam mozolnie tworzyć je na karteczkach, wyciętych z bloku technicznego. W mgnieniu oka zaczęły otaczać mnie stosy karteluszek, a organizacja powtórek stała się taką męką, że zostały rzucone w kąt.

Wtedy znalazłam w Internecie stronę fiszkoteka.pl. Zaczęłam tam wklepywać słówka z zajęć w szkole językowej i tworzyć własne zestawy słówek angielskich. Zasada działania fiszkoteki okazała się być podobna do opisanego wyżej pytacza, ale miała o wiele więcej pozytywnych aspektów. Po pierwsze - oprawa graficzna była przejrzysta i zachęcała do nauki. Po drugie - strona oferowała gotowe zestawy przydatnego słownictwa, pogrupowanego tematycznie, wzbogaconego o rysunki i wymowę. Po trzecie - moje własne zestawy zamieniały się w nagrania mp3 z fachową wymową oraz ściągi do wydrukowania, a także gry językowe. Fiszkoteka miała jeszcze jedną zaletę - organizowała powtórki za mnie. Na dodatek okazało się, że jest to jedyna metoda nauki obcych słówek, która trafia do mojej łepetyny. Mało tego, słówka naprawdę w mózgownicy zostają, a nauka jest szybka i efektywna. 

Możecie mi wierzyć lub nie, ale moja miłość do fiszkoteki trwa już około 5 lat (a może dłużej?), a "słówkowa" katorga stała się moim hobby, któremu poświęcam czas niemal codziennie. Tutaj możecie przeczytać "wywiad" ze mną po tym, jak zostałam użytkownikiem miesiąca, długo przed założeniem tego bloga.


Na dobre i na złe

Dlaczego wciąż korzystam z fiszkoteki? Jej wpływu na mój zasób słownictwa nie mogę przecenić, a poza tym ekipa fiszkoteki dba, aby serwis cały czas się rozwijał. Teraz mam już fiszkotekę nawet w telefonie, dzięki czemu mogę z niej korzystać w nudnej kolejce czy podczas podróży. Ponadto tworzenie własnych fiszek jest coraz szybsze i łatwiejsze, dzięki użyciu głosu oraz coraz lepszych słowników. Oferta gotowych zestawów również jest coraz szersza, więc jeśli nie macie czasu, nie musicie go tracić na robienie swoich fiszek. Poza tym inni użytkownicy też tworzą ciekawe pakiety, pozwalające na naukę wielu języków obcych, nawet tych bardziej egzotycznych.

Podsumowując, podczas nauki języka obcego najważniejsza jest systematyczność. Na pewno wiele razy słyszeliście, że korzystniej jest uczyć się codziennie po 15 minut niż raz w tygodniu przez godzinę. Fiszkotekę można "zabrać" ze sobą wszędzie, dzięki czemu można robić powtórki nawet w kolejce do lekarza:).

PS. Tekst ten nie jest w żaden sposób sponsorowany przez fiszkoteka.pl. Serwis polecam wszystkim swoim znajomym do nauki języków obcych i nie tylko, ponieważ go uwielbiam i korzystam z niego od lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz