piątek, 13 lutego 2015

Mindfulness - pierwsze przemyślenia?

Mindfulness to modne ostatnio słowo, które - takie mam wrażenie - każdy rozumie inaczej, choćby dlatego, że ciężko jest je przetłumaczyć na język polski. Na stronie Mind Institute można znaleźć informację, że jest to szczególny rodzaj uwagi: świadomej, nieosądzającej i skierowanej na bieżącą chwilę.  

Na termin ten natknęłam się, poszukując materiałów na temat rozwoju osobistego i medytacji. Jeśli chodzi o to ostatnie, to w mojej głowie pokutowało wyobrażenie osoby, siedzącej ze skrzyżowanymi nogami, z dłońmi opartymi na kolanach, ze skupionych wyrazem twarzy, nie reagującej na bodźce z zewnątrz. Nadmienię jeszcze, że byłam święcie przekonana, iż osoba medytująca nie myśli zupełnie o niczym. 

W tym miejscu muszę napisać, że od zawsze zazdrościłam też mojemu Ktosiowi, posiadającemu umiejętność "zamykania się" w swoim pudełku nicości. Po takiej medytacji jest odprężony i ma świeży umysł. Podobno każdy facet tak ma. Jeśli nie wiecie o co chodzi, to zapraszam do obejrzenia poniższego filmiku.


Każda próba postępowania jak medytujący jogin albo mężczyzna, zamknięty w pudełku nicości;-), kończyła się w moim przypadku fiaskiem, ponieważ to, co się działo w mojej głowie skutecznie odrywało mnie od czynności, jaką w mojej opinii była medytacja. W głowie gonitwa myśli (Co jutro na obiad? Mogłam tak się dzisiaj nie wściekać. Hm, a jaką bluzkę założę jutro na spotkanie?), coś zaczynało swędzieć, a pozycja okazywała się niewygodna po 30 sekundach. Oczywiście, od razu stwierdzałam, że coś ze mną nie tak, a moja koncentracja jest na poziomie fretki. Konkluzja była taka, że z pewnością to moja wina.

Jak się okazało, moje wyobrażenia na temat medytacji były całkowicie mylne, jednakże moje poszukiwania doprowadziły mnie do tego, że zetknęłam się z pojęciem mindfulness. Wystarczyło, że wzięłam pod uwagę cytat, od którego zaczęłam dzisiejszy wpis: szczególny rodzaj uwagi: świadomej, nieosądzającej i skierowanej na bieżącą chwilę, aby się zorientować, iż moja uwagi nie jest ani świadoma, ani nieosądzająca, ani skierowana na bieżącą chwilę.


Co mam na myśli? Po pierwsze - wiele rzeczy robię nieświadomie. Szukając rozwiązań na wzbogacenie swojego życia, podejmując się coraz to nowych wyzwań, wpadłam w taki rodzaj pędu, w którym nie miałam czasu zastanawiać się, co ja w ogóle robię, po co to robię, gdzie jestem. Odbębniałam to, co trzeba, a czasem łapałam się na tym, że nie pamiętałam, co robiłam, co mówił do mnie mój Ktoś poprzedniego dnia wieczorem, itp. Przykładowo, rozmawiając przez telefon, jednocześnie sprawdzam facebooka albo robię makijaż. Tak, wiem, my kobiety potrafimy robić nawet 10 rzeczy naraz, co ma swoje dobre strony, ale niekiedy staje się niebezpieczne. Chyba największy szok przeżyłam, kiedy - prowadząc auto - przejechałam przez przejście dla pieszych, w połowie którego znajdowała się niepełnosprawna kobieta. Wolę nie myśleć, co by było, gdyby w porę się nie zatrzymała. Ja zobaczyłam ją dopiero mijając ją, ponieważ mój umysł, moja uwaga była skupiona na czymś, co miałam zrobić za godzinę, a więc nie była skierowana na bieżącą chwilę. To u mnie częste - zamiast skupić się na tu i teraz, tworzę w głowie scenariusze, szczególnie mroczne i przerażające, dotyczące czegoś, co z pewnością się stanie w moim życiu, układam w głowie trudne rozmowy i przewiduję, jak ktoś inny zachowa się wobec mnie (na pewno okropnie), myślę, co muszę jeszcze zrobić w danym dniu albo - odwrotnie - rozpamiętuję dawne urazy lub zdarzenia z przeszłości, wyolbrzymiając ich rangę i wpływ na moje istnienie. Nierzadko powoduje to pogorszenie mojego humoru lub nadmierną, również niepotrzebną i odciągającą mnie od spraw ważnych, ekscytację.


Została jest kwestia uwagi nieosądzającej. Wydaje mi się, że chodzi tu o to, iż mój umysł stara się wszystko oceniać. Jak to działa? Szef rzucił wrednym tekstem - Na pewno podpadłam, jestem beznadziejna. Leje deszcz - Musi padać akurat dzisiaj? Przecież chciałam założyć białe spodnie. Dzwoni dawno niewidziany znajomy - Hm, pewnie coś chce ode mnie, bo przecież inaczej by się nie skontaktował. Mogłabym wymienić setki takich przykładów. Wynika z tego, że próbuję oceniać wszystko, nawet nic nie znaczące pierdoły, a jednocześnie psuję sobie samopoczucie. 

Jak oceniasz swoją uwagę? Koncentrujesz się na tu i teraz, czy raczej wybiegasz myślami w przyszłość lub wspominasz to, co było?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz